Dziś: środa,
24 kwietnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2013
Wołyń, rok 1943

Czy mówienie o przyczynach wydarzeń 1943 r. na Wołyniu ma dziś sens? Czyż nie wiemy, co się stało? Tak, wiemy dużo, bo społeczna pamięć funkcjonowała przez minione ponad 60 lat. Zarazem wiemy jednak mało, bo sporo istotnych źródeł jest dostępnych dopiero od kilku lat, one zaś pozwalają na nowo przedstawić wydarzenia. Chodzi nie tylko o fakty, ale również o ich interpretację i przyczyny. Bo odpowiedź na pytanie, co się stało, musi zawierać odpowiedź także na pytanie inne: jak do tego doszło?

Choć przed 1939 r. Ukraińcy nie mieli swej państwowości, bo w 1921 r. w Rydze podzielono Ukrainę między ZSRR a Polską, to na Wołyniu w latach 30. główną tendencją była współpraca z państwem polskim. Wojewoda wołyński Henryk Józewski uważał, że porozumienie ukraińsko-polskie stanowi fundament bytu Polski i Ukrainy. W swoim „eksperymencie” zachęcał on ukraińskich polityków, by reprezentowali swe stanowisko w Warszawie. Ukraińskie Zjednoczenie Narodowo-Demokratyczne (UNDO), partia centrowa i ciesząca się znacznym poparciem, przyjęła w 1935 r. podobną linię: lojalność wobec Polski w zamian za reformy na szczeblu lokalnym.

Pogodzenie się z istnieniem w ramach państwa polskiego było stanowiskiem rozsądnym po podpisaniu przez Polskę paktów o nieagresji z ZSRR (1932) i Niemcami (1934). Kiedy jednak Polska padła ofiarą obu mocarstw w 1939 r., strategia ta z punktu widzenia Ukraińców straciła rację bytu. Klęska Polski i atak Niemców na ZSRR - które doprowadziły do rozpadu ukraińskiego politycznego centrum i lewicy - ujawniły zarazem konsens: Ukraińcy opowiadali się odtąd za koncepcją, znaną pod nazwą sobornist', stworzenia niepodległej Ukrainy, obejmującej wszystkie ziemie zamieszkane przez Ukraińców.

Z Hitlerem nadzieje swe wiązała zwłaszcza ukraińska nacjonalistyczna prawica. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), założona w 1929 r. przez weteranów wojny polsko-ukraińskiej 1918-19, przez całą dekadę działała w podziemiu. Ponieważ Niemcy były jedynym możliwym sprzymierzeńcem w dążeniach nacjonalistów ukraińskich do zbudowania państwa, wmówili oni sobie, że dojście Hitlera do władzy to dobry omen. Zwłaszcza, że w 1939 r. Niemcy faworyzowali Ukraińców w „Generalnym Gubernatorstwie”, wykrojonym z okupowanej Polski.

Jednak początkowo wojna nie stworzyła możliwości, jakich oczekiwała OUN: pakt Ribbentrop-Mołotow pozostawiał ziemie ukraińskie po stronie ZSRR. Dopiero w 1941 r., po ataku na ZSRR, Niemcy powierzyli ukraińskim nacjonalistom tworzenie administracji lokalnej na Wołyniu i pozostałych ziemiach z ludnością ukraińską, podbitych przez Wehrmacht. Jednak nadzieje nacjonalistów rozwiały się, gdy Niemcy odmówili utworzenia z tych ziem jakiejś ukraińskiej całości administracyjnej.

Zdolni „czyściciele”

Prawica ukraińska była wówczas podzielona, za sprawą radzieckiej prowokacji (zamach na Jewhena Konowalca w 1938 r.), na OUN-B (banderowcy) i OUN-M (melnykowcy). Próbując tworzyć fakty dokonane, OUN-B proklamowała państwo ukraińskie we Lwowie w czerwcu 1941 r. W odpowiedzi w ciągu następnych dwóch lat Niemcy uwięzili lub zabili 80 proc. jej kierownictwa, a Stepan Bandera znalazł się w obozie Sachsenhausen. Po jego aresztowaniu na czele OUN-B stanął Mykoła Łebedź, który skupił się na tworzeniu służby bezpieczeństwa OUN-B, odznaczającej się (wedle słów jego biografa) „fanatycznym nacjonalizmem i nieustępliwością wobec wrogów narodu”. Po trzech latach wojny ukraińską politykę na Wołyniu reprezentowała więc skrajna frakcja nacjonalistycznej organizacji terrorystycznej, która po usunięciu dawnych przywódców kierowana była przez ludzi młodych; gdy zaczęły się „czystki” na ludności polskiej, Łebedź miał zaledwie 33 lata.

Postulować „czystki etniczne” to jedno, a znaleźć ludzi zdolnych do zrealizowania takiego postulatu - to drugie. Niemniej miejscowemu OUN-B udało się pod koniec marca 1943 powołać na Wołyniu w ciągu kilku dni Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) - i natychmiast przystąpić do „czystek” na Polakach. Pod koniec kwietnia 1943 r. UPA miała już pod swym dowództwem kilka tysięcy żołnierzy i zdążyła wywołać na znacznych obszarach Wołynia wzajemne rzezie wśród miejscowej ludności. Do lipca 1943 r. UPA urosła do 20-tysięcznej armii i zdolna była prowadzić skoordynowane działania - mordy na Polakach - na przestrzeni setek kilometrów.

Jak to było możliwe? Odpowiedzią jest zniszczenie tradycyjnego społeczeństwa na Wołyniu. Upadek Polski w 1939 r. przyniósł przypadki rabowania zamożnych domów i sklepów, mordowania Żydów i Polaków (np. właścicieli ziemskich) i wyrównywania osobistych porachunków. Tej autodestrukcji społeczeństwa sprzyjała polityka okupacyjnych władz ZSRR, zmierzająca do likwidacji źródeł oporu: do lata 1941 r. wykształcone klasy społeczne Wołynia zostały deportowane na Syberię. Deportacje przeprowadzało NKWD, ale wykonawców dostarczała miejscowa milicja, która na wsi składała się w większości z Ukraińców - i była infiltrowana przez OUN.

Natomiast wskutek niemieckiej polityki okupacyjnej Ukraińcy z Wołynia zetknęli się z zabijaniem na ogromną skalę. Podczas pierwszej fali mordowania Żydów przez niemieckie Einsatzgruppen latem i jesienią 1941 r., SS umyślnie rozstrzeliwała Żydów na oczach ukraińskiej policji (tzw. oddziałów pomocniczych). Podczas drugiej i ostatniej fali likwidacji Żydów latem i jesienią 1942 r. Niemcy posługiwali się ukraińskimi siłami policyjnymi już przy bezpośredniej realizacji tej pracochłonnej wersji „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”.

Ukraińców służących w policji OUN-B pozyskiwała, agitując ich w następujący sposób:„Jeśli jest pięciu Niemców i 50 [ukraińskich] milicjantów, to kto ma władzę?”. Ukraińcy z oddziałów pomocniczych niemieckiej policji na Wołyniu kolaborowali więc przy mordowaniu Żydów do listopada 1942 r. - a już w marcu i kwietniu 1943 r. stanowili większość rekrutów UPA. Ci byli policjanci wnieśli nie tylko przeszkolenie przez SS oraz broń, ale także doświadczenie skoordynowanych mordów na wyznaczonych grupach ludności. Odebraną lekcję „zastosowano” do Polaków.

Ideologia i okoliczności

Jedną z przyczyn tego, co stało się w 1943 r., sięgającą okresu przedwojennego, była ideologia jednolitości struktury narodowej. OUN założono jako organizację zmierzającą do usunięcia wszystkich „okupantów” z „ziemi ukraińskiej”. Kolejnym czynnikiem, już z okresu wojny, było zaabsorbowanie kwestią przyszłego odrodzenia państwa polskiego: obie frakcje OUN zdawały sobie sprawę, że Polska nie zrzeknie się dobrowolnie Wołynia i Galicji.

Jako orędownicy niepodległej Ukrainy obejmującej te ziemie, nacjonaliści ukraińscy wiedzieli, że niewiele zyskają na dyskusjach z Polakami w czasie wojny. I OUN-B, i OUN-M wierzyły, że np. przesiedlenie grup ludności w obu kierunkach przyniosłoby rozstrzygnięcie sytuacji. Jednak radykalna OUN-B interpretowała program partii bardziej zdecydowanie niż OUN-M. Chciała zapobiec przywróceniu państwowości polskiej przez wysiedlenie Polaków z Zachodniej Ukrainy jeszcze przed końcem wojny. Wytyczne dla oddziałów OUN-B, sformułowane tuż przed niemieckim atakiem na ZSRR (w maju 1941) mówiły, że pożądane jest usunięcie „Polaków z regionów Zachodniej Ukrainy, którzy nie porzucili marzeń o odbudowie Wielkiej Polski kosztem ziem ukraińskich”.

Po początkowych sukcesach wojska niemieckie zaczęły jednak przegrywać - i nad terenami ukraińskimi pojawił się cień kolejnej okupacji radzieckiej. W pierwszej kolejności padł on na Wołyń, gdzie już w czerwcu 1942 pojawili się radzieccy partyzanci. OUN-B zdawała sobie sprawę z efektów propagandowych sukcesów radzieckich partyzantów i obawiała się, że Ukraińcy zechcą walczyć przeciw Niemcom pod ich dowództwem.

Na spotkaniu swego kierownictwa w lutym 1943 OUN-B wezwała więc do tworzenia nacjonalistycznej armii partyzanckiej, mając zarazem nadzieję, że będzie mogła opóźniać tworzenie oddziałów tej armii, trzymając ludzi w szeregach niemieckiej policji lub w podziemiu, gdzie byli stosunkowo bezpieczni, i pozwalając Armii Czerwonej i Wehrmachtowi wykrwawiać się w walce.

Radziecki pobór miejscowej ludności na terenach odbitych Niemcom po bitwie pod Stalingradem przesądził sprawę. OUN-B postanowiła tworzyć alternatywę dla „tych elementów narodu ukraińskiego, które mogłyby w innym wypadku szukać schronienia przed niemieckim imperializmem w Moskwie”. Łebedź przystąpił do przygotowań; także Galicjanie dysponujący doświadczeniem wojskowym (jak Roman Szuchewycz) przenieśli się na Wołyń. Dla Szuchewycza, 35-letniego logika, kolaboracja skończyła się, gdy Niemcy rozwiązali jego batalion policji (Schutzmannschaftbataillon 201) i aresztowali jego oficerów w styczniu 1943 r. Teraz Szuchewycz szukał stanowiska, odpowiadającego jego randze i doświadczeniu.

20 marca 1943 r. Szuchewycz miał gotowe plakaty proklamujące powstanie UPA i jej misję: zwalczanie niemieckiego i rosyjskiego imperializmu. Apetyt nacjonalistów na resztę policjantów zaostrzył się: 4 kwietnia OUN-B obiecała śmierć („rewolucyjne trybunały”) tym Ukraińcom, którzy pozostaną na służbie Niemców.

Pewien oficer UPA oceniał potem, że 50 proc. tych, którzy zaciągnęli się wtedy do UPA, uczyniło to pod przymusem. I tak setki, a może nawet kilka tysięcy policjantów wstąpiło do UPA na początku kwietnia. Niemiecki komendant policji meldował zwierzchnikom, że traci jeden oddział za drugim.

Timothy SNYDER
(historyk, profesor Yale University USA)

Ciąg dalszy nastąpi

***

Józewski Henryk
1892-1981

Uczęszczał do I Gimnazjum Państwowego w Kijowie, następnie podjął studia na Wydziale Fizyko-Matematycznym Uniwersytetu św. Włodzimierza w Kijowie. W 1915 został mianowany zastępcą komendanta polskiej Organizacji Wojskowej w Kijowie.

W 1927 r. szef Gabinetu Prezesa Rady Ministrów Józefa Piłsudskiego a rok później został mianowany wojewodą wołyńskim. W grudniu 1929 został ministrem spraw wewnętrznych. W 1930 objął po raz drugi stanowisko wojewody wołyńskiego.

Na Wołyniu prowadził politykę doprowadzenia do zgodnego współżycia Polaków i Ukraińców. Uważał, że ośrodkiem porozumienia powinien stać się właśnie Wołyń. Twierdził, że ukraiński ruch narodowy musi stanąć przed alternatywą wyboru między Polską a ZSRR. Był zwolennikiem rozwoju samorządu lokalnego w oparciu o urzędników ukraińskich i koncentrował się na zwiększeniu ukraińskiego stanu posiadania w dziedzinie samorządu.

Twierdził, że Wołyń powinien stać się ukraińskim Piemontem – podstawą budowy niepodległej Ukrainy analogicznie do zjednoczenia Włoch (risorgimento). W oświacie, w szkołach dwujęzycznych (tzw. utrakwistycznych) wprowadzono jako obowiązkowy język ukraiński, liczbę szkół wyłącznie ukraińskojęzycznych rozbudowano z ośmiu (istniejących w roku 1930) do kilkuset. Józewski popierał również rozbudowywanie ukraińskich i polsko-ukraińskich organizacji społecznych.

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України