Dziś: sobota,
20 kwietnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2010-2011
Pesymistyczno-optymistyczny felieton prof. Targowskiego
Z roku na rok

Od 6000 lat, od kiedy rozwija się cywilizacja człowieka, każdy rok przynosi coś nowego a czasem coś strasznego. Rok 2010 upewnił nas, że kryzys finansowy, jaki zaczął się w 2008 r. nie zamierza ustąpić. Raczej pogarsza stan cywilizacji, która chyba osiągnęła swój szczyt i teraz jest na pochylni? Przynajmniej, gdy mowa o Cywilizacji Zachodniej. Ten schyłek był zapowiadany od 100 lat, ale dziś jest bardziej widoczny niż kiedyś.

Jego oznaki to nasycenie dobrami naszej cywilizacji, której biznesy - by dalej się rozwijały - muszą wyjść do innych Cywilizacji, głównie chińskiej. By zyskać w niej klientów, trzeba stworzyć tym potencjalnym konsumentom miejsca pracy. I tak Ameryka Północna i Europa Zachodnia likwidują przemysł a przy okazji niebacznie także swoich konsumentów. Bowiem przenoszą pracę do Azji.

Na efekty nie trzeba długo było czekać. USA jest bankrutem a szereg europejskich krajów już praktycznie zbankrutowało. Politycy głowią się jak wyjść z kryzysu, ale póki co, nie myślą o kontroli globalizacji. Natomiast walczą między sobą i to w sposób coraz bardziej bezwzględny.

W USA demokraci przespali 2 lata, kiedy w 2009 i 2010 mogli przegłosować każdą ustawę w Kongresie, jaką by tylko chcieli mieć. Ale po wyborach uzupełniających w 2010 stracili większość na rzecz Republikanów. O ile Demokraci mogli przedłużyć „konanie” turbo-kapitalizmu, o tyle Republikanie to konanie tylko przyspieszą. Zatem można rozważać czy lepiej konać dłużej czy szybciej? Np. Republikanie chcą obniżenia podatków dla najbogatszych, bowiem uważają, że ci tworzą miejsca pracy. Tak było kiedyś. Teraz też tworzą pracę, ale poza USA? Czyli, po co obniżać im podatki?

W Polsce, nieodpowiedzialny, jakby na własną prośbę spowodowany wypadek samolotu w Smoleńsku, „dał całą władzę w ręce” Platformy Obywatelskiej. Opozycja praktycznie nie istnieje, wskutek tego, że PiS poszedł na otwartą wojnę przeciwko państwu polskiemu, czego społeczeństwo nie akceptuje? Praktycznie mamy do czynienia ze „śmiercią” polityki w Polsce.

Sytuacja obecna przypomina nastroje, jakie miały miejsce przed rozbiorami. Fakt, że Polska jest członkiem Unii Europejskiej sprawia, że Polska na całe szczęście musi funkcjonować w tych samych ramach, w jakich funkcjonuje reszta Europy. Ale, Unia Europejska też przeżywa kryzys, i nie tylko monetarny, ale i polityczny.

Jaki zatem będzie 2011 rok? Myślę, że nie będzie lepszy od 2010 r. Co dowodzi, że ludzie mądrze funkcjonują w tragedii a źle w normalności. Być może normalność nie jest dobra dla człowieka? Być może, zwłaszcza dla Polaków, tragedia poprawia samopoczucie? Bowiem do takiego stanu już przywykliśmy? Na 1000+ lat historii Polski, 800 to czasy „tragedii”.

Może obecna wojna polsko-polska jest tym, co trzyma Polaków „przy życiu?” Czy nie jest to czasem nowy polski narkotyk? Może lepszy od wódki? A więc bądźmy optymistami kłóćmy się, bo to nas energetyzuje. Polak normalny to Polak niezadowolony. A przecież o „normalność” nam chodziło. Mamy wreszcie to, czego pragnęliśmy?

Andrzej Targowski
USA

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України