Dziś: poniedziałek,
09 grudnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Kultura
Rubryka „POETA I JEGO WIERSZ” - PROWADZI STANISŁAW SZEWCZENKO
Wiesław Kazanecki (1939 – 1989)

Wiesław Kazanecki to jeden z polskich poetów  drugiej połowy XX wieku, urodzony w Białymstoku, jeszcze w wolnej ojczyźnie, przeżył jako małe dziecko straszliwą wojnę, a jej zakończenie, nazywane w latach PRL-u „wyzwoleniem” – w istocie oznaczało nowe zniewolenie. Rewolucyjna władza, zainstalowana przez reżim sowiecki, wprowadzała nowe porządki poprzez terror, zupełnie nie licząc się ze społecznym oporem. Nieco się to zmieniło po śmierci Stalina i przesileniu politycznym w roku 1956… Cała szkolna edukacja przyszłego poety przypadła więc na  niełatwe lata w polskiej powojennej historii. Młody poeta pochodził jednak z inteligencji i to, co było przemilczane w ówczesnej szkole, uzupełniał własnymi lekturami, o czym świadczy jego praca magisterska przygotowana na opolskiej polonistyce, poświęcona Władysławowi Sobolowi, poecie zamordowanemu w Katyniu. Samo podjęcie takiego tematu wymagało niemałej odwagi. Wiesław Kazanecki od początku twórczości kroczył własną drogą. Nurty awangardowe, jakie zdominowały poezję polską po roku 1956 potrafił łączyć z polską tradycją, by w końcu napisać osobny cykl poezji poświęconej narodowym dziejom, od Mieszka I, pierwszego historycznego władcy, po przywołanie najbardziej heroicznego zwycięstwa w bitwie o Monte Cassino. Debiutował w 1964 roku zbiorem wierszy „Kamień na kamieniu”. Pracował jako nauczyciel, redaktor w prasie i wydawnictwie. Zmarł 1989roku. Jego wiersze tłumaczone na wiele języków. W Białymstoku przyznawana jest Nagroda Prezydenta Miasta im. Wiesława Kazaneckiego.

Ostatni zbiór, jaki poeta napisał przed swoją nieoczekiwaną i przedwczesną śmiercią, to „List na srebrne wesele”, cykl najpiękniejszych liryków miłosnych, skierowanych do żony Haliny w dwudziestopięciolecie małżeństwa.

Kwiaty wyrastają z ziemi
 
Kwiaty wyrastają z ziemi jak aniołowie z oddechu Boga.
I człowiek mówi „Kocham cię” do zjawy.

We mgle błąka się moja miłość.                                                                      
Raz po raz upada,
śmieje się,
igra z upadkami.

Ma ciemne włosy mojej żony
i jej oczy,
jak pąki róży
zastygłe w krysztale.

Już od dwudziestu pięciu lat
jesteśmy w podróży
poślubnej,
lecz w moim śnie znamy się dopiero od wczoraj.

Nie daję poznać po sobie, że moje skronie dawno już posiwiały.
Ukrywam je w śniegach jawy.


Квіти ростуть із землі

Квіти ростуть із землі наче ангели з подиху Бога.
І людина мовить: «Кохаю тебе» до видива.

В імлі блукає моя любов.
Раз по раз падає,
та весело
грається з падіннями.

Має темне волосся моєї дружини,
очі її,
мов пуп’янки троянд
у кришталі.

Вже двадцять п’ять літ
ми в мандрівці
пошлюбній,  
та сниться мені – вчора стрілися вперше.

Не даю придивитись до себе, що скроні давно посивіли.
Ховаю в снігах яви.
                
переклад українською мовою –
Станіслава Шевченка

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України