Dziś: czwartek,
18 kwietnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2010-2011
Między nami, inteligentami...
Czym i jak wzbogacamy się?

Za moich lat szkolnych, jednym z najczęściej zadawanych pytań (i nie tylko w gronie kolegów) było: „Co teraz czytasz!”

No i oczywiście po tym pytaniu zaczynało się (a trzeba to było umieć uczynić ciekawie) przekazywanie intencji autora książki). Dalej następowała wymiana zdań, a czasem i gorąca dyskusja na temat poruszony w szczególnie upodobanym czy kontrowersyjnym tekście.

Dorastaliśmy razem z książkami, ich bohaterami, stopniowo podnosząc się razem z nimi w uświadomieniu powodów heroizmu, romantyzmu i sensu nie tylko ich, a również własnego postępowania.

Bardzo uwielbialiśmy również filmy. Potem nie od razu, ale zrozumieliśmy wreszcie, że film – to raczej forma rozrywki.

Film nie daje wielkich możliwości dla pracy wyobraźnią, ponieważ przedstawia z góry ustalony przebieg wydarzeń, w konkretnych obrazach, wyreżyserowanych instrumentalnie przez aktorów według zadanego scenariusza.

Kadr za kadrem film odzwierciedla jedną bezdyskusyjną fabułę, która w każdym momencie wywołuje jedno pytanie: „Co będzie dalej?”. Widz jest wciągnięty w jedną wersję, która nie daje możliwości ani zwątpić, ani przedyskutować.

Bowiem tak już jest z tym, co się ma wydarzyć w ciągu półtorej godziny zmiany kolejnych kadrów na ekranie: „Taka jest kolej rzeczy!”.

Film nie daje większej możliwości do zastanowienia się, ponieważ akurat w momencie myślenia wyrzuca dla widzów łańcuch wydarzeń, w których ukryta jest (albo podana w formie nader obnażonej) z góry przesądzona prawda, a nierzadko i wyrafinowane kłamstwo pod postacią prawdy.

Są oczywiście filmy - wyjątki, jak na przykład „Solaris” i „Andriej Rublow” Tarkowskiego, ale to już utwory elitarne, nie wpisywane na listę kultury masowej. Widzowie idą do kina dla rozrywki i odprężenia, a nie dla zagłębiania się w korzenie i nieraz mętne źródła własnej egzystencji.

Kupują bilety i siedzą w bezruchu do końca seansu, oczekując atrakcji nawet wtedy, gdy nudny wątek i brak wydarzeń na ekranie psuje im nastrój i niedzielne popołudnie. Człowiek na sali kinowej traci wolność i możliwość wyboru.

Natomiast reżyser, który na pamięć zna scenariusz, poprzez wszystkie arkana scenografii i serpentyny fabuły, narzuca widzowi swoją opinię, swoje tempo i swoją prawdę. Autorzy filmu faktycznie grają przeciwko widzom. I w tej grze widzowie nie mają szans.

Nie mają dlatego, że ich wyobraźnię wyłączono. Zamiast niej włączono malignę niemal bezmyślnego oczekiwania na to, co w tym temacie będzie pokazane dalej.

Całkiem co innego jest z książką. Na pierwszy rzut oka czytelnik ma ograniczone możliwości, chociażby dlatego, że nie widzi obrazów. Jego bezpośredni kontakt wizualny jest wyznaczony tylko czcionką – literkami, z których poukładane są wyrazy i zdania.

Właśnie dzięki tym literkom czytelnik rozumie o czym mówi autor, może wyobrazić sobie co dzieje się w strefie narracji, może przedstawić sobie poszczególne postaci, ich charaktery, uczucia, zrozumieć ich cele życiowe, dążenia, przeżycia, zdolności etc.

Może wyobrazić, może wyimaginować sobie sam.

Może przerwać czytanie i zastanowić się nad tym fragmentem, który wywarł na nim szczególne wrażenie. Może go przeczytać jeszcze raz albo odłożyć do jutra. Czytelnik zawsze pozostaje wolny we własnym wyborze.

Czytelnik rozkoszuje w odkrywaniu kolejnych momentów treści, pracuje(!) rozumem i wyobraźnią, a więc rozwija się umysłowo, uczuciowo, intelektualnie, aktywnie funkcjonując jako przyjaciel postaci dobrych i wróg postaci złych, które występują na czytanych stronach, a jednocześnie – jako krytyk i nawet sędzia.

A co najważniejsze – buduje własny „film”, doskonaląc własną „reżyserię”. Niewątpliwie rośnie jako „homo sapiens” – człowiek myślący. Gromadzi wiedzę, układa ją na półkach własnego doświadczenia i pamięci, przygotowując dla przygodnego wykorzystania.

Wiadomo: mądry uczy się na błędach innych ludzi, a nie na własnych.

Bo właśnie to jest pierwszą cechą charakterystyczną mądrego człowieka: mądry potrafi uniknąć znalezienia się w takiej sytuacji, z której rozumny usiłuje wyjść z honorem.

To bardzo dobrze, że teraz, jak co roku o tej porze, po powrocie z mile przeżytych w Polsce kolonii letnich i wakacji, „Dziennik Kijowski” będzie zasypywany jest wieloma propozycjami opublikowania notatek o zrozumiałej treści: byliśmy w pięknym miejscu, mieliśmy wiele atrakcyjnych spotkań, imprez, ciekawych wycieczek, smaczne wyżywienie, uprzejmych i uczynnych gospodarzy.

Odpoczęliście dobrze i nie nudziliście – to jasne. A co zrobiliście dla innych i dla własnego doskonalenia się intelektualnego, kulturalnego, duchowego? Jakim dorobkiem twórczym wzbogaciliście się? Co przeczytaliście pod czas wakacji letnich?

Zwracam się do szanownych Państwa z propozycją podzielić się z Redakcją i Czytelnikami naszego pisma własnymi refleksjami o książkach przeczytanych ostatnio: co poruszyło, co pomogło zrozumieć, co wsparło w przekonaniach, co wzbogaciło, czy przyczyniło się do poszerzenia i pogłębienia wiedzy i, wreszcie, – co pomogło w rozstrzygnięciu zaistniałych problemów?

A dopóki Państwo zastanawiacie się nad pytaniami, proponuję przeczytać kilka fragmentów z książki Karola Wojtyły „Elementarz etyczny”, które właśnie wywarły na mnie szczególne wrażenie.

Żeby lepiej poznać postać Ojca Świętego błogosławionego Jana Pawła II, żeby zrozumieć jego myśli i nauczyć się od niego, trzeba czytać jego dzieła. To zajęcie nie zawsze jest proste, ale zawsze budujące.

Eugeniusz GOŁYBARD

Karol Wojtyła:

„Miłość jest jeszcze bezwzględniej bezinteresowna niż sprawiedliwość”

Poniższe fragmenty pochodzą z wydania Towarzystwa Naukowego KUL’u, Praca Wydziału Filozoficznego 78, Lublin 1999 – „Elementarz etyczny”. Autorem tego dzieła jest ksiądz profesor Karol Wojtyła, który kierował pracami Katedry Etyki KUL’u i w latach 1957-1958 wykładał kurs „Filozofia etyki”.

Rozum jest główną energią natury ludzkiej i główną jej władzą. (...) Rozum bierze nieustający udział w procesie stawania człowieka człowiekiem, w procesie jego doskonalenia się.

...Rozum oświecony wiarą ma rozeznanie nadprzyrodzone, tzn. takie, na jakie o własnych siłach nie mógłby się zdobyć. Bóg udziela mu tutaj swego światła, dzieli z nim niejako swoją wiedzą o rzeczywistości, o tym porządku, jaki powinien panować w świecie stworzonym.

Pozwala to rozumowi lepiej określać zasady postępowania dla człowieka, lepiej go niejako ustawiać w całym porządku świata. (...) Łaska uświęcająca jest więc w stosunku do natury ludzkiej nad-naturą.

...Juz od samego momentu upadku człowiek nie pozostał wyłącznie w stanie upadku, ale zaczął doznawać i doznaje wciąż ukrytych impulsów łask, które umożliwiają mu prowadzenie dzieła odbudowy natury po linii pierwotnych zamierzeń Boga.

...Ponieważ natura nie jest gruntownie zepsuta, przeto łaska nie trafia w próżnię, ale niejako zaszczepia się na tym, co w naturze jest zdrowe i twórcze. (...) Im bardziej natura zdrowieje i dojrzewa, tym bardziej i tym pewniej łaska wydobywa z jej rezerw takie energie, które bez łaski nie zostałyby nigdy uruchomione.

...Tymczasem rozum ludzki nie żyje tylko z siebie i w sobie (...) On sam jest tylko jakimś elementem natury, a nie stoi bezwzględnie ponad nią.

...Istnienie prawa wskazuje zawsze na prawodawcę. Prawo pisane wskazuje na prawodawcę – człowieka; prawo nie pisane, ale zawarte w samej naturze człowieka i świata – na prawodawcę [który znajduje się] ponad człowiekiem.

...Sąd Boga zgadza się zasadniczo z sądem sumienia. (...) Sąd Boga, jako ostatnia instancja prawdy o człowieku, nie dewaluuje w żadnym szczególe sądu człowieka...

...Miłość zaś jest aktualizacją najwyższych możliwości człowieka…

...Zło, bowiem samo z siebie nie potrafi urodzić dobra. Dobro może być zrobione tylko przez jakieś inne dobro. Otóż miłosierdzie Boga jest to właśnie Dobro, które rodzi dobro na miejscu zła.

Miłosierdzie nie akceptuje grzechu i nie patrzy nań przez palce, ale tylko i wyłącznie pomaga w nawróceniu z grzechu w różnych sytuacjach, czasem naprawdę ostatecznych i decydujących, i na różne sposoby. Miłosierdzie Boga idzie ściśle w parze ze sprawiedliwością.

...Sprawiedliwość sama w sobie jest czymś bezinteresownym. Do istoty jej bowiem należy to, że stoi ponad interesami. Miłość jest jeszcze bezwzględniej bezinteresowna niż sprawiedliwość.

...Wyższość wartości duchowych nad materialnymi nie jest tylko sprawą jakiegoś irracjonalnego odczucia. Są one wyższe dlatego, że wiążą się z obiektywnie wyższym bytem, z bytem doskonalszym od materii.

...Tylko dla istot obdarzonych rozumem istnieje problem prawdy i tylko dla istot obdarzonych rozumną wolą istnieje problem dobra moralnego. Poza strefą duchową prawda i dobro moralne nie mają racji bytu.

Ponieważ zaś trudno nie uznać, że są to wartości najwyższe wśród tych, jakimi żyje człowiek, – zatem trudno nie uznać prymatu ducha.

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України