Drodzy Czytelnicy!
Jak mówił któryś z wielkich: „Czas przemija, a wypowiedziane słowo pozostaje”. Dodam jeszcze - wypowiedziane i utrwalone – w pamięci, czy też w inny sposób. Na przykład - wydrukowane…
A propos. Wstąpiliśmy już w dwudziesty pierwszy rok od chwili, gdy pewnego marcowego poranka 1992 roku, w przemyskiej drukarni Spółdzielni Inwalidów „Praca” ujrzał świat pierwszy numer naszego „Dziennika Kijowskiego”.
Zaczerpniętym z tego właśnie numeru fragmentem wywiadu z Ryszardem Polkowskim - konsulem RP w Kijowie czasów „pierestrojki”, udzielonym wówczas naszej dziennikarce Alewtynie Lewickiej a zatytułowanym „Miałem wielkie szczęście”, rozpoczynamy refleksyjny cykl przedruków, które uprzytomnią nam, jakie sprawy nurtowały społeczność 20 lat temu, a zatem:
[…] - Panie Konsulu, czy mówił już ktoś Panu, że ma Pan typowo ukraińską urodę? Jak w piosence „Чорнії брови, карії очі..."
- Ale włosy to mam już jasny blond i nic na to nie poradzę.
- Nie szkodzi. W haftowanej ukraińskiej koszuli uszedłby Pan za typowego połtawianina. Chyba, że nazwisko by Pana natychmiast zdemaskowało, gdyż Polkowski może być tylko i wyłącznie Polakiem, prawda?
- Wie Pani, w rodzinie nikt mi nie mówił, że mam dziadków czy pradziadków z Ukrainy. Ale kto to wie, ile w nas jest krwi polskiej, a ile, powiedzmy, ukraińskiej? Sąsiedztwo nasze sięga w daleką historię, maszerowaliśmy nieraz w lewo, nieraz w prawo, różne to były losy i nikt tego dokładnie nie wie, jak tam faktycznie było.
Narody graniczące ze sobą po prostu nie mogą wyminąć, że tak powiem, wymieszania krwi. A co do koszuli haftowanej — to jest pomysł! Warto by było na jakieś święto odejść od zasad protokołu i założyć ukraińską koszulę.
- A to byłaby bomba! Wyobrażam sobie... A w ogóle po tych trudnych paru latach oddanych Ukrainie, być może czuje się Pan trochę Ukraińcem?
- Przyznam się Pani, że jest w tym coś. Człowiek po paru latach rzeczywiście wrasta w ziemię, na której żyje, w środowisko, w społeczeństwo, zaczyna bardziej lubić, bardziej cenić, czuć się swojsko. A jeżeli ma się serdeczny stosunek do narodu, do jego tradycji, obyczajów to trudno nie przeżywać razem z ludźmi różnych wydarzeń i tych dobrych i tych złych.
- Ano właśnie. Pan był świadkiem wielu wydarzeń o wadze historycznej, wielu zmian w naszym kraju, w naszym życiu.
- Tak, ja miałem wielkie szczęście. Razem z wami przeżywaliśmy te zmiany. Jesteśmy ciągle pod wrażeniem szybkiego procesu odzyskania przez Ukrainę niepodległości. Ten fakt, że odbyło się to bez rozlewu krwi, bez jakichkolwiek porachunków; to, że ten proces przebiega w miarę łagodnie, wszystko to bardzo nas cieszy. Z radością obserwujemy, jak tworzą się instytucje Niepodległego Państwa. Ukraina wchodzi na arenę międzynarodową, uczestniczy w europejskim procesie, deklaruje pewne rozwiązania na rzecz rozbrojenia — wszystko to robi na nas wielkie wrażenie.
Jednocześnie odbywają się zmiany w świadomości społecznej, ludzie czują smak tego niepodległego bytu i to widać powszechnie mimo kłopotów ekonomicznych. Chciałoby się żeby ten proces odzyskiwania niepodległości był trwały, żeby nie wróciły czasy trudne, czasy dyktatu.
Bardzo mnie jeszcze cieszy, że zarówno parlament, jak i rząd i Prezydent Ukrainy zadeklarowali swoje poparcie dla spraw mniejszości narodowych, a to znaczy, że i dla grupy polskiej, która tu jest. Chodzi o stworzenie możliwości nauczania języka ojczystego, kultywowania kultury ojczystej, a w perspektywie i nawiązanie szerokich kontaktów z Polską, krajem naszych rodaków – Polaków mieszkających na Ukrainie.
A czego nie udało się osiągnąć?
Jak na razie, nie udało się nam załatwić porządku na przejściach granicznych. Ja myślę, że nie można każdego podróżnego uważać za spekulanta lub przemytnika. Granica między Polską a Ukrainą musi być granicą europejską, musi być miejscem, przez które się normalnie przechodzi, gdzie normalnie się pracuje.
Próbujemy zrobić tak, żeby człowiek przekraczający granicę, czy ze strony polskiej, czy ze strony ukraińskiej nie miał wrażenia, że władzom na tym nie zależy abyśmy się mogli po prostu polubić, abyśmy stali się, po prostu, sobie bliżsi.[…]
Rubrykę prowadzi: Stanisław PANTELUK