Dziś: czwartek,
09 maja 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2020
Nasze sprawy
Reforma administracyjna Ukrainy i Polacy

17 lipca parlament Ukrainy uchwalił zmiany w podziale administracyjnym kraju, zgodnie z którymi powstanie 126 nowych rejonów, które zastąpią dotychczasowe 476 rejony.

 Reforma administracyjna została rozpracowana przez rządzącą partię „Sługa narodu”. Swój pomysł reformatorzy objaśniają potrzebą bardziej efektywnego funkcjonowania władzy oraz jej niedublowania. Jak każda reforma i ta ma swoich zwolenników jak i nastawionych do niej krytycznie. Wśród ostatnich jeszcze na stadium projektu ustawy byli przedstawiciele niektórych mniejszości narodowych Ukrainy zwłaszcza węgierskiej, bułgarskiej, rumuńskiej. Mieli oni pewne wsparcie w swoich krajach rodzimych. O co im chodziło?

Po pierwsze obawiali się, że nowy podział administracyjny może zrujnować zwarte współżycie kulturowe i językowe mieszkańców, którzy żyją tam od wieków. Po drugie, że w wyborach zarówno do władz centralnych jak i lokalnych (ostatnie są wyznaczone na 25 października) takie zmiany mogą spowodować różne manipulację wyborcze, uniemożliwiające mieszkańcom mieć swoich wybranych w przedstawicielskich organach władzy. Sprzeciw reformie wspomnianych mniejszości doprowadzili do zmian w początkowym projekcie ustawy reformy.

Tak, na przykład, krytyka ze strony mniejszości węgierskiej spowodowała zmiany dotyczące podziału obwodu zakarpackiego.  W tym obwodzie wśród pięciu nowych rejonów zamiast dotychczasowych 13 jest także rejon z centrum w Berehowym, granice którego obejmują wszystkie obszary ze zwartym zaludnieniem węgierskim i Węgrzy będą stanowić w nim większość. Zmiany te, jak zauważono, nastąpiły po wizycie do Budapesztu ukraińskiego ministra spraw zagranicznych Dmytra Kuleby i spotkaniu z węgierskim ministrem Peterem Szijjarto.  Pozycja Węgier aktywnie wspierająca swoją mniejszość na Ukrainie jest dobrze znana. Węgry od 2017 roku stoją na przeszkodzie zbliżeniu Ukrainy z NATO protestując przeciwko ukraińskiej ustawie oświatowej i językowej.   

Niezadowolenie projektem reformy administracyjnej wyrazili też ukraińscy Bułgarzy rejonu bołgradskiego w obwodzie odeskim, w którym stanowią oni większość mieszkańców. Rada rejonu jednogłośnie uchwaliła apel do władz Ukrainy by nie dzielić ten rejon miedzy pięć innych rejonów w rezultacie czego Bułgarzy nie stanowili by gdziekolwiek większości. A tak to  na początku zakładał plan reformy. Plany Kijowa wywołały protesty w Bułgarii. Parlament tego kraju wyraził protest wobec tych zamierzeń i w efekcie w skorygowanym projekcie ustawy administracyjnej od takiego schematu podziału zrezygnowano.

Nie milczą też Rumuni Ukrainy. W przeddzień przyjęcia ustawy administracyjnej, czyli 16 lipca portal «Українська правда» powołując się na rumuński serwis „Radia Swoboda” pisze, że stowarzyszenie mniejszości narodowej „Narodowa Rada Rumunów na Ukrainie” skierowała apel do prezydenta, premiera, parlamentu i rządu Rumunii. Razem z pretensjami do ukraińskich władz w zakresie polityki oświatowej i językowej (podobnie jak u Węgrów) są pretensje, co do modelu reformy administracyjnej. Jak podaje rumuńskie stowarzyszenie Rumuni ukraińscy zwarcie zamieszkują 4 z 11 rejonów obwodu czerniowieckiego, ale po reformie w obwodzie podzielonym na 3-4 rejony Rumuni będą stanowili liczbę niedostateczną, żeby w wyniku wyborów mieć przedstawicielstwo w Radzie Najwyższe oraz samorządach lokalnych.

A co Polacy Ukrainy? Na razie ich nie słychać.  Myślę, że nie z ich własnej winy. Przecież, co wiemy o zwartości polskiego żywiołu na Ukrainie po jego tragediach w wieku ubiegłym? Wiemy, że dawna  zwartość w dzisiejszych granicach Ukrainy utracona została bezpowrotnie. Utracona  po emigracji z Kresów znaczącej liczby Polaków do niepodległej II RP po roku 1918,  po deportacjach do Kazachstanu w czasach radzieckich z tzw. Marchlewszczyzny, po zbrodni wołyńskiej i wysiedleniach  z byłej Małopolski Wschodniej (teraz Ukraina zachodnia) i z tegoż Wołynia po Jałcie. Więc co mamy teraz - dokładnie nie wiadomo.   Wiemy, co prawda, oficjalnie ze Spisu Ludności przeprowadzonego jeszcze za czasów ZSRR od 1989 r., że liczba tych kto przyznał się do polskiego pochodzenia stanowiła 219,2 tysięcy. Według Spisu z roku 2001 ta liczba stanowiła już 144,1 tysięcy, czyli zmniejszyła się o 34,3%. Nieoficjalnie jednak liczba Polaków Ukrainy szacuje się nawet na milion i więcej.

Co do zwartości mamy oficjalne liczby w zakresie obwodów. Ale to są jakieś rozmazy na płótnie malarskim. Prawda powszechnie uważa się, że głównymi ośrodkami zamieszkania Polaków na Ukrainie są tereny byłej Małopolski Wschodniej, obwody żytomierski, chmielnicki. Ostatnie dane w formacie rejonowym też sięgają aż Spisu z 2001 roku nie mówiąc już o innych nieścisłościach.

Co do nieścisłości - we wspomnianym powyżej apelu Rumuni nieoficjalnie też twierdzą że ich liczba na Ukrainie stanowi blisko 500 tysięcy i, że są oni „drugą po Rosjanach” mniejszością narodową.  Natomiast według tegoż Spisu Ludności 2001 roku ich liczba stanowi 151,1 tysięcy. Czyli wychodzi, że mają jakąś optykę własną.

Być może nie potrafiłem odnaleźć tych naszych, mniej więcej, wiarygodnych danych i dobijam się do drzwi otwartych, ale jak na razie widzę przed sobą jakaś Terrę Incognitę!

Rozumiemy też, że zwartość jakiegokolwiek żywiołu etnicznego stanowi kryterium jego mocy. Więc, do czego zamierzam? Do przeprowadzenia badań, Szanowni Państwo. Do tej banalnej socjologii demograficznie-statystycznej, celem stworzenia mapy polskiego żywiołu Ukrainy, bez czego teraz nie sposób kroku stąpić na polu elektoralnym (!). Przecież w tym celu (!) nam jest to bardzo potrzebne.

Nie tak dawno pisałem w „DK” o prawie i potrzebie mieć swoich deputowanych w przedstawicielskich organach władzy. Kto ma i potrafi zrealizować tę socjologię? Ja bym dowierzył to fachowcom. Być może jakiemuś polsko-ukraińskiemu zespołowi naukowemu z przyciągnięciem naszych absolwentów uczelni polskich. Wiem, że sporo jest wśród nich socjologów. Mógłby ten zespół w przyszłości stać nawet zalążkiem naszego własnego polonijnego centrum socjologicznego.  Warto pomyśleć nad tym naszym społecznikom i naszym opiekunom w kraju. Piszę o tym spodziewając się na oddźwięk.

Borys DRAGIN

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України